poniedziałek, 20 maja 2013

Kolacja degustacyjna w Big Betty

"Big Betty", nowo otwarta restauracja na rynku Manufaktury, zaprosiła miłośników i blogerów kulinarnych na kolację degustacyjną. Restauracja, zarówno wyglądem, jak i propozycją dań, nawiązuje do zwyczajów i tradycji kuchni Wielkiej Brytanii. Właściciele, Pani Kasia i Pan Paweł, prezentują angielską kuchnię wzbogaconą o polskie doświadczenia. 

"Obfite i wystawne, tradycyjne, smaczne i proste dania kuchni brytyjskiej są dumą wyspiarzy. W restauracji Big Betty łączymy tradycyjne elementy kuchni brytyjskiej z polskim bogactwem smaków,  a angielską etykietę - z polską gościnnością. Bon Apetit!"


W oczekiwaniu na zamówione danie można zagłębić się w lekturze gazetki "Big Betty Menu". Gazetka wydawana jest co dwa tygodnie, informując gości o nowym menu, okolicznościowych wydarzeniach, ale również w sposób ciekawy opisuje kulinarne tradycje w Wielkiej Brytanii. 


Ale przejdźmy do Kolacji degustacyjnej, która rozpoczęła się od krewetek smażonych na maśle, z słodkim sosem chili i pianką kolendrowo-limonkową. Krewetka ułożona na ogórkowym spring rolls smakowała wybornie, a słodki, ananasowy sos chili dopełniał całości.


Tatar wołowy, czyli mielona wołowina z emulsją z żółtek i oliwy truflowej. Do tego cieniutkie, chrupiące placuszki z parmezanu. Tatar ozdobiony anchois i owocem kaparu.


Poniżej smażony szpinak z rukolą, jajko w koszulce, czyli jajko gotowane w occie, a wszystko zapieczone w sosie holenderskim. Delikatne, ciekawe danie.


Krem z zielonych warzyw. Mój faworyt. Coś nieprawdopodobnie smaczne :) Zmiksowane zielone warzywa, pietruszka, zielony groszek z bazyliowym sosem śmietanowym i uprażonymi orzeszkami pinii. Krem podany na fantastycznym talerzu, którego niestety na zdjęciu nie widać.


Sorbet z czarnej porzeczki z dodatkiem zielonego pieprzu. To sprytne, taktyczne założenie, że sorbet odświeży nasze kubki smakowe był strzałem w dziesiątkę. Rzeczywiście tak było. Sorbet wyglądał fantastycznie, nałożony na szklanym talerzu na szklanej bańce. W bańce pod sorbetem dopatrzyłam się kostek lodu i ... dymu. Dymu z drzewa brzoskwiniowego, jak zapewniał nas opiekujący się nami kelner Daniel. Uwalniając dym, sorbet nabierał smaku lekko wędzonego.


Kolejną potrawą był okoń morski podany na puree z kalafiora, ze świeżymi szparagami i smażonym pomidorem w occie balsamicznym. Po raz pierwszy jadłam okonia morskiego i wiem, że wrócę do Big Betty na to danie :)


Pieczony kurczak, sos rozmarynowy, kleksy marchewki z imbirem, puree ziemniaczane i smażone warzywa: papryka, cukinia, no i coś, co mnie zainteresowało, brunatny, gęsty sos demi-glace. Taki sos otrzymujemy gotując kości cielęce przez 24 godziny z czerwonym winem i ziołami. Najczęściej z rozmarynem, śmietaną i brendy. Otrzymujemy wówczas zredukowany, gęsty bulion z pieczonych kości, który jest rewelacyjny.


Przyszła kolej na stek. Stek Rib Eye z confitowanym ziemniakiem, bekonem i marchewką, z sosem z brandy i pieprzu. Mięso wcześniej marynowane było w tymianku, czosnku i soli morskiej. Stek Rib Eye, to stek z najlepszej części antrykotu, pochodzący z górnej części klatki piersiowej, mający tłuste oczko pośrodku (stąd nazwa). To tłuste oczko podczas obróbki termicznej częściowo się roztapia, a stek staje się przez to wyjątkowo smaczny.  


Pojawiła się też deska z wybranymi angielskim serami,  drobnymi ciasteczkami imbirowymi i doskonałą galaretką z moreli.


Na zakończenie, jak przystało, słodki poczęstunek. Były to trzy różne desery. Krem brulee, fondant czekoladowy na musie z czarnej porzeczki i słodka beza ze słonym karmelem z orzechami. O bezie myślę najczęściej :) Była pyszna!


Na podsumowanie przyszła pora.
To smakowite menu przygotował Przemek Wieloch. O jego fantastycznych talerzach jest już głośno. Ja miałam przyjemność po raz pierwszy spróbować dań w wykonaniu Przemka. Nic dodać nic ująć, to była największa przyjemność. Fantastycznie sprawdza się w tym zespole Marta Gruszczyńska, która w "Big Betty" jako jedyna przygotowuje desery, ale oczywiście przyrządza też, wraz z pozostałymi kucharzami, wszystkie dania główne i przystawki. Marta jest fantastyczną dziewczyną, która swoją pasję połączyła z zawodem, a oprócz tego praktyki odbywała w Wielkiej Brytanii. Marta prowadzi również blog kulinarny Cucina della Felicita, do którego warto zaglądać.  Dziękuję również Damianowi, który na to spotkanie mnie zaprosił :)


Późnym wieczorem kolacja dobiegła końca. Na zewnątrz jeszcze lekko padał deszcz, a podczas naszego spotkania była ulewa i burza. Prawie niezauważona. Degustacja całkowicie pochłonęła moje myśli. Jedzenie fantastyczne. Prezentacja potraw fantastyczna. Jestem pod dużym wrażeniem. Warto odwiedzić "Big Betty", polecam ją każdemu. Ja na pewno tam wrócę!

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...