Turystyka i przewodniki turystyczne. Jak zwiedzać? Czy lepiej samemu czy lepszy wyjazd zorganizowany?
Czas letni, czas wakacyjny, sprzyja dalekim i bliskim podróżom. Metod zwiedzania innych krajów znamy kilkanaście, ale zasadniczo możemy zaszufladkować je na dwie grupy. Wyjeżdżamy prywatnie, sami, z przyjaciółmi lub wyruszamy w podróż za pośrednictwem biura podróży.
Uważam, że jedna i druga forma ma swoje plusy i minusy. Te minusy można, choć częściowo, wyeliminować, ale najważniejsze trzeba być asertywnym, żeby mieć z wyjazdu same najlepsze wspomnienia. Lubię podróżować, lubię poznawać nowe miejsca i każda z tych form jest przeze mnie w pełni akceptowana.
Zacznijmy od wyjazdów zorganizowanych. Plusem jest to, że zasadniczo nie musimy myśleć o organizacji zwiedzania, bo ktoś nas w tej sprawie wyręczył. Nie martwimy się o transport, nocleg i posiłek. Nie musimy znać języka kraju do którego się wybieramy, więc spada nam z głowy szybki kurs japońskiego przed wyjazdem do Kraju Kwitnącej Wiśni, czy nauka języka chińskiego przed wycieczką do Pekinu i zwiedzaniem Muru Chińskiego. Nie dotyczą nas długie kolejki do obiektów, bo grupa ma zarezerwowaną godzinę zwiedzania. Nie marnujemy czasu na stanie w godzinnych kolejkach. Zwiedzając grupowo płacimy mniejszą kwotę za bilety wstępu.
Jeśli w grupie są sympatyczni uczestnicy to mamy możliwość z nimi się zaprzyjaźnić i miło spędzić czas, również po powrocie do domu. Minusem jest to, że nie mamy specjalnego wpływu na miejsca które będziemy zwiedzać i czas w jakim będziemy to robić. Najgorszą rzeczą, która może nas spotkać, jest beznadziejny przewodnik z tzw. klapką na oczach i marudzący uczestnik, który stara się być gwiazdą numer jeden.
Więc może lepiej zorganizować wyjazd prywatnie? Minusy: wszystko na naszej głowie. Transport, nocleg, jedzenie i oczywiście plan zwiedzania. Plusem, że nic nie musimy. Jesteśmy ma wakacjach! Śpimy jak chcemy, gdzie chcemy i jak długo. Posilamy się w wybranej przez nas porze i w miejscach o których marzyliśmy. Grillowane ryby na plaży, przekąski w miejscowych barach, tawernach lub obiady w restauracjach. Zwiedzamy to co chcemy, co uważamy za ważne i najważniejsze.
Przygotowując się do wyjazdu oczywiście na pierwszy plan wysuwa się nieodzowny komputer, który wykona za nas większą robotę. Później przyjdzie pora na zakup przewodników i map. Moim faworytem w tym zakresie, jest przewodnik Wiedzy i Życia, który w sposób bardzo szczegółowy opisuje kraj, miasto, ulicę zaczynając od historii na współczesnych informacjach praktycznych kończąc. Daje rady gdzie najlepiej spać, zjeść, zrobić zakupy. Ulice opisuje krok po kroku, a budynki - łącznie z przekrojeniem ich na pół - opisuje bardzo szczegółowo. Taki przewodnik jest idealny przed podróżą. Warto poznać miejsce, do którego się wybieramy. A jak już jesteśmy na miejscu to przyda nam się mapa, nawigator w telefonie lub mały smartfon. Najlepiej też zabrać ze sobą niewielką książkę napisaną przez mieszkańca - tubylca, który jak nikt inny zna najlepiej miejsce naszej wyprawy.
Do moich najnowszych odkryć należy książka wydana dość dawno, bo w 2010 roku "Mój Paryż" napisana przez Elizabeth Duda. Autorka, paryżanka o polskich korzeniach, bardziej znana jako uczestniczka programu "Europa da się lubić" wraz z programem zniknęła z naszych ekranów.
Biorąc książkę do ręki pomyślałam, że kolejna celebrytka próbuje swoich sił w pisarstwie. Ale zaryzykowałam i to był strzał w dziesiątkę. To jest książka, którą powinni przeczytać wybierający się do stolicy Francji oraz ci, którzy byli, ale wrócili z lekkim niedosytem. Autorka zaprasza nas do swojego Paryża!
To jest więcej niż przewodnik. To trochę powieść turystyczna, trochę filmowa. Elisabeth Duda ukończyła studia w Łódzkiej Szkole Filmowej na wydziale aktorskim i to w tej książce odnajdujemy. Są wywiady z ciekawymi ludźmi, m.in. Wojciechem Pszoniakiem, Beatą Tyszkiewicz, reżyserem Krzysztofem Rogulskim czy księdzem Witoldem Urbanowiczem, pallotynem i artystą mieszkającym w Paryżu.
Jeśli w grupie są sympatyczni uczestnicy to mamy możliwość z nimi się zaprzyjaźnić i miło spędzić czas, również po powrocie do domu. Minusem jest to, że nie mamy specjalnego wpływu na miejsca które będziemy zwiedzać i czas w jakim będziemy to robić. Najgorszą rzeczą, która może nas spotkać, jest beznadziejny przewodnik z tzw. klapką na oczach i marudzący uczestnik, który stara się być gwiazdą numer jeden.
Więc może lepiej zorganizować wyjazd prywatnie? Minusy: wszystko na naszej głowie. Transport, nocleg, jedzenie i oczywiście plan zwiedzania. Plusem, że nic nie musimy. Jesteśmy ma wakacjach! Śpimy jak chcemy, gdzie chcemy i jak długo. Posilamy się w wybranej przez nas porze i w miejscach o których marzyliśmy. Grillowane ryby na plaży, przekąski w miejscowych barach, tawernach lub obiady w restauracjach. Zwiedzamy to co chcemy, co uważamy za ważne i najważniejsze.
Przygotowując się do wyjazdu oczywiście na pierwszy plan wysuwa się nieodzowny komputer, który wykona za nas większą robotę. Później przyjdzie pora na zakup przewodników i map. Moim faworytem w tym zakresie, jest przewodnik Wiedzy i Życia, który w sposób bardzo szczegółowy opisuje kraj, miasto, ulicę zaczynając od historii na współczesnych informacjach praktycznych kończąc. Daje rady gdzie najlepiej spać, zjeść, zrobić zakupy. Ulice opisuje krok po kroku, a budynki - łącznie z przekrojeniem ich na pół - opisuje bardzo szczegółowo. Taki przewodnik jest idealny przed podróżą. Warto poznać miejsce, do którego się wybieramy. A jak już jesteśmy na miejscu to przyda nam się mapa, nawigator w telefonie lub mały smartfon. Najlepiej też zabrać ze sobą niewielką książkę napisaną przez mieszkańca - tubylca, który jak nikt inny zna najlepiej miejsce naszej wyprawy.
Do moich najnowszych odkryć należy książka wydana dość dawno, bo w 2010 roku "Mój Paryż" napisana przez Elizabeth Duda. Autorka, paryżanka o polskich korzeniach, bardziej znana jako uczestniczka programu "Europa da się lubić" wraz z programem zniknęła z naszych ekranów.
Biorąc książkę do ręki pomyślałam, że kolejna celebrytka próbuje swoich sił w pisarstwie. Ale zaryzykowałam i to był strzał w dziesiątkę. To jest książka, którą powinni przeczytać wybierający się do stolicy Francji oraz ci, którzy byli, ale wrócili z lekkim niedosytem. Autorka zaprasza nas do swojego Paryża!
To jest więcej niż przewodnik. To trochę powieść turystyczna, trochę filmowa. Elisabeth Duda ukończyła studia w Łódzkiej Szkole Filmowej na wydziale aktorskim i to w tej książce odnajdujemy. Są wywiady z ciekawymi ludźmi, m.in. Wojciechem Pszoniakiem, Beatą Tyszkiewicz, reżyserem Krzysztofem Rogulskim czy księdzem Witoldem Urbanowiczem, pallotynem i artystą mieszkającym w Paryżu.
Wraz z autorką zwiedzamy Paryż krok po kroku, ulica po ulicy. Książka podzielona jest na rozdziały opisujące dzielnice Paryża, a każdy rozdział zakończony jest podrozdziałem: Elisa poleca! Gdzie spać? Gdzie jeść? Znajdziemy w książce smakowite opisy regionalnych potraw kuchni bretońskiej, gaskońskiej, baskijskiej czy też kuchni z Owernii. Są wywiady z restauratorami i ciekawe przepisy.
Książka zawiera sporo zdjęć, w większości czarno-białych, Są też zdjęcia autorki i wykonane przez autorkę. Książkę czyta się z przyjemnością. Dla tych, którzy znają Paryż miłe wspomnienie.
Paryż może zachwycić. Są miejsca, które mogą zauroczyć. Dla wszystkich, którzy nie są do niego przekonani, jest właśnie ta książka. Polecam!
W Paryżu, na każdym kroku, można spotkać maleńkie naleśnikarnie w których serwowane są najsmaczniejsze naleśniki jakie znam. Crêpes, to rodzaj cienkiego naleśnika wykonanego najczęściej z mąki pszennej podawanego z nadzieniem. W książce znajdziemy również na nie przepis, ale ja podaję swój własny.
Crêpe citron
Składniki:- 125 g mąki pszennej
- 30 g masła
- 3 jaja
- 250 g cukru
- 300 ml mleka
- olej do smażenia
- szczypta soli
- nadzienie: sok i starta skórka z jednej cytryny, łyżka konfitury cytrynowej
- Wszystkie składniki łączymy ze sobą, ubijamy, aż ciasto będzie gładkie, bez grudek, o konsystencji śmietany.
- Na patelni rozgrzewamy olej. Ciasto nabieramy łyżką i rozprowadzamy cienką warstwą po całej patelni.
- Naleśniki są gotowe, gdy się zarumienią z każdej ze stron. Możemy wówczas nałożyć nadzienie, w tym przypadku naleśnik smarujemy konfiturą cytrynową.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz